Następna książka Juliana Barnesa w tym miesiącu. Cytrynowy Stolik jest zbiorem jedenastu opowiadań. To co je łączy to bohaterowie, będący już starszymi ludźmi i wracający często myślami do swojej młodości, rozpamiętując utracone szanse. Wyjątkowa w tych opowiadaniach jest różnorodność- wieku, czasu w którym rozgrywa się akcja.
Niestety, nie mogę powiedzieć, żeby książka była dobra. Znalazły się tylko dwa, które chwyciły mnie za serce jest to Apetyt i Kora więc to na nich skupię się w tej recenzji najbardziej.
Apetyt jest opowieścią o żonie, która opiekuje się schorowanym mężem. Jednak opieka ta wymaga od niej wielkiej siły psychicznej. Czytając je miałam ochotę zaszyć się pod kocem i płakać. Dlaczego? Ponieważ Barnes przedstawia tę historię w niezwykle realistyczny sposób, uświadamiając czytelnikowi, że wspólne życie, nawet w podeszłym wieku nie zawsze musi wyglądać tak dobrze jak myślimy.
Kora natomiast opowiada o starszym mężczyźnie pragnącym się wzbogacić w pewnej inwestycji. Autor obnaża tutaj ludzką chciwość oraz absurdalne zachowanie głównego bohatera tego opowiadania. Barnes stawia nam pytanie- jak wiele jesteśmy w stanie poświęcić dla bogactwa i czy nie jest to aby przesada?
Na wyróżnienie, zasługuje także opowiadanie składające się z listów czytelniczki do Juliana Barnesa, którymi autor posługuje się do opowiedzenia historii starszej kobiety przebywającej w domu spokojnej starości. Poza tymi kilkoma opowiadaniami, żadne nie zapadło mi na dłużej w pamięć. Być może taki jest też urok opowiadań- nie każde musi przypaść czytelnikowi do gustu. A jak było z wami? Czytaliście Cytrynowy Stolik? Jakie opowiadanie przykuło waszą uwagę? Jakie było nudne? A może wszystkie wam się podobał? Czekam na wasze komentarze i idę zająć się kolejną pozycją Juliana Barnesa!